
Oszczędna i surowa scenografia, ekspresyjna gra aktorów – tak najkrócej można powiedzieć o gruzińskim przedstawieniu „War in my garden”.

W ciągu czterech dni doliczyłem się aż trzech takich przypadków. Nie pamiętam festiwalu, na którym tak często można było zobaczyć albo usłyszeć o tym, jak teatr wykracza poza scenę i o wyprawach w drugą stronę.

Październik. Jak co roku, o tej porze w moim kalendarzu widnieje hasło „Festiwal Dramaturgii Współczesnej”. Już od tygodnia rozmyślam, czego świadkiem będę tym razem; ponownie zadaję sobie pytania: Czy coś mnie zaskoczy? Czy wzruszy?